Ciąg dalszy historii kilku fotografii

Wraz z początkiem roku w Urzędzie Miejskim w Krzeszowicach przy ulicy Grunwaldzkiej udostępniono stałą ekspozycję autochromów Tadeusza Rzący ze zbiorów Muzeum Fotografii w Krakowie, której szerszą odsłonę na przełomie czerwca i lipca ubiegłego roku można było oglądać na wystawie Tadeusz Rząca. Czas zapamiętany w kolorze prezentowanej w Galerii w Pałacu Vauxhall.

Wystawa prac krakowskiego fotografika łączy w sobie aspekty dokumentalne oraz artystyczne. Widzowie mogą nie tylko zapoznać się z barwnymi widokami miejsc swego zamieszkania sprzed 100 lat, ale także rozpoznać walory estetyczne zdjęć, w których daje się odczuć młodopolski klimat. Relacja tych fotografii w stosunku do innych sztuk pięknych niesie za sobą wymiar edukacyjny, ponieważ w pełni ukazuje zjawisko korespondencji sztuk.

Autochromy Tadeusza Rzący – jako dziedzictwo kulturowe o unikatowej wartości – zajmują szczególne miejsce w dziejach polskiej fotografii. Konsekwentne stosowanie barwnej techniki i malowniczych motywów pejzażu, stawia tego artystę w rzędzie twórców najbardziej zasłużonych dla rozwoju polskiego krajoznawstwa. Wydaje się, że pamięć o nim uległa zatarciu na przestrzeni czasu. Współcześnie podejmuje się działania zmierzające do rozpowszechnienia wiedzy i pamięci o nim. Jednak wciąż zauważalna jest słaba rozpoznawalność fotografa zwłaszcza w małopolskich miejscowościach, do których jeździł na plenerowe wycieczki. Dlatego wymagana jest dzisiaj aktualizacja pamięci o artyście, która winna przybierać postać – zrozumiałych dla współczesnego widza – figur pamięci.

Owe figury mogą przybierać zarówno materialną jak i niematerialną formę. W zależności od współczesnych potrzeb należy wskazać te działania, które będą najbardziej adekwatne dla upamiętnienia osobowości oraz osiągnięć danego twórcy. W tym miejscu należy zadać pytanie czy postać Tadeusza Rzący jest dzisiaj rozpoznawalna? Czy znany jest jako autor, fotograf, czy też jest kojarzony z jego malowniczymi zdjęciami?

Przeglądając rodzinne albumy ze zdjęciami niejednokrotnie pociąga nas urok fotografii z tamtych lat. Zastanawiamy się kto jest na zdjęciu, niekoniecznie interesując się osobą stojącą po drugiej stronie obiektywu. W historii fotografii znani są tzw. „fotografowie jednego zdjęcia”, którzy zdołali uwiecznić pamiętną chwilę o ogólnospołecznym rezonansie, często przybierającą postać ikony popkultury. Czy jednak zdjęcie musi trafić na okładkę „Abbey Road” Beatlesów, aby trwale utkwiło w pamięci zbiorowej? Przechadzający się po pasach jezdni – muzycy z Liverpoolu – dzisiaj inspirują rzesze fanów, chcących realnie podążać śladami idoli. W ten sposób powstają kolejne interpretacje słynnego zdjęcia, którego treść przysłoniła nazwisko jego autora – Iain’a MacMillan’a.

Interakcyjność tego typu to najbardziej pożądana cecha współczesnych form upamiętniania. Pierwsze barwne fotografie Krzeszowic i okolic inspirują do refleksji nad minionymi czasami i stają się okazją do ponownego odkrywania pozornie znanych nam przestrzeni. Przy okazji zeszłorocznej wystawy mogliśmy oglądać także zdjęcia, będące próbą współczesnej interpretacji kadrów Rzący, wykonane przez członków Fotoklubu Krzeszowickiego (Barbarę Barańską, Bogdana Dyrbusza, Roberta Jachimowicza i Mariana Lewickiego). Jednak aby takie przedsięwzięcia mogły być realizowane to ze względu na kruchość materii autochromów w pierwszej kolejności należy zadbać o ciągłe powielanie – zgodnie z nowoczesnymi wymogami sztuki konserwacji – zagrożonych zniszczeniem diapozytywów. Okazać się bowiem może, że papierowa reprodukcja za kilka lat będzie jedynym świadectwem dającym wyobrażenie o tych unikatowych, szklanych kliszach.

Moment uświadomienia sobie zagrożeń wynikających z braku dbałości o zachowanie pamięci naszych przodków, staje się polem zainteresowań zinstytucjonalizowanych ośrodków, których zadaniem jest ochrona dóbr kultury. Ustawowa definicja zabytku wskazuje na wartość historyczną, artystyczną i naukową jako na te charakterystyczne własności obiektu, którego „zachowanie leży w interesie społecznym”. W tym miejscu możemy wymienić szereg innych, pomocniczych wartości, z których – między innymi – należy wyróżnić wartość unikatowości. Wydaje się ona uzupełniać ustawowe kryteria o tę wartość, która w sposób szczególny dotyczy zbioru autochromów Tadeusza Rzący. Muzeum Historii Fotografii w Krakowie posiada nieomal połowę wszystkich, polskich autochromów, zachowanych współcześnie. To właśnie owa unikatowość zapomnianej techniki pozwala z całą pewnością zakwalifikować pierwsze, barwne fotografie w Polsce jako niewymierne dobro kultury. Tym istotniejsze, jeżeli wśród tego niezwykłego zbioru odnajdujemy przeszłość, która bezpośrednio nas dotyczy.

Niezależnie od przyjętej strategii upowszechniania twórczości Tadeusza Rzący, najbardziej efektywne będą wszelkie oddolne inicjatywy, kreowane przez pasjonatów fotografii i jej historii. Zorganizowane figury pamięci powinny skłaniać odbiorców do interakcji oraz podjęcia indywidualnego studium starych zdjęć. W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera propagowanie dorobku krakowskiego fotografika podczas wszelkiego rodzaju zbiorowych form uczestnictwa w kulturze, czemu m.in. ma służyć stała ekspozycja autochromów Tadeusza Rzący w przestrzeni publicznej Urzędu Miejskiego w Krzeszowicach.

Kamil Kłeczek

kurator wystawy Tadeusz Rząca. Czas zapamiętany w kolorze

Projekt został zrealizowany we współpracy Centrum Kultury i Sportu w Krzeszowicach, Muzeum Historii Fotografii im. Walerego Rzewuskiego w Krakowie oraz Gminy Krzeszowice.