Cisza. Pamięci Marty Dąbkowskiej

Przede mną tomik wierszy. Ten pierwszy, debiutancki, z 2011 roku. Niebieska okładka z wkomponowanym, czarno – białym zdjęciem spokojnego morza, rozświetlonego promieniem słońca, otoczonego obłoczkami.

Na obwolucie zdjęcie młodej dziewczyny siedzącej na brzegu. Ze zdjęć emanuje spokój, jakaś głęboka metafizyczna cisza. W tomiku wiersze, w moim osobistym odbiorze, w takiej właśnie nastrojowej tonacji. Autorka – Marta Dąbkowska, tytuł „Mam nad sobą niebo”. I dedykacja – „Moim kochanym Rodzicom – za miłość każdego dnia”. W tych słowach mieści się wszystko.

Marta urodziła się 13 lipca 1983 roku w Krzeszowicach. Tu zawsze mieszkała. Już w podstawówce pisywała dziecięce jeszcze oczywiście, ale już zwracające uwagę swą oryginalnością wierszyki. Koleżanki przynosiły je do Redakcji „Magazynu Krzeszowickiego”. Kilka opublikowano, opatrując zdjęciem młodziutkiej autorki. Gdy uczęszczała do krzeszowickiego liceum, słyszało się już w naszym mieście, że Marta pisze wiersze. Budziły zainteresowanie. I ogromny podziw, bo możliwości manualne autorki, z powodu niepełnosprawności (dziecięce porażenie mózgowe), były bardzo ograniczone. Komputer umożliwił pisanie jednym palcem lewej ręki.

W 2007 roku Marta zaczęła prezentować swe utwory na konkursach literackich, także ogólnopolskich, zdobywała wyróżnienia i najwyższe nagrody. Jej pierwszy wieczór autorski odbył się 23 kwietnia 2010 roku w krzeszowickim Pałacu Vauxhall. Sala Błękitna wypełniła się do ostatniego krzesła. Wiersze Marty zachwyciły. A potem były kolejne wieczory, z prezentacją wspomnianego już tomiku „Mam nad sobą niebo”. W szczególnej pamięci pozostało spotkanie w krzeszowickiej Bibliotece, na którym uczennice liceum mówiły wiersze swej starszej koleżanki. Ten wieczór zaszczyciła swą obecnością wybitna aktorka, Anna Lutosławska-Jaworska. Wielka dama polskiego teatru, prezentująca potem wielokrotnie poezję Marty, tak wspomina ten wieczór – Kiedy w Krzeszowicach usłyszałam pierwszy raz wiersze Marty Dąbkowskiej, miałam nieodparte wrażenie, że urodziła się druga Halina Poświatowska. Teraz, gdy czytam jej nowe wiersze, widzę jak dojrzała i stała się prawdziwą indywidualnością.

Nowe wiersze… To drugi, wydany w 2013 roku tomik – „Nie wiemy”. Autorem wszystkich wykorzystanych w nim obrazów jest wybitny malarz artysta Marcin Kołpanowicz. Dzięki osobistemu zaangażowaniu Anny Lutosławskiej-Jaworskiej, promocja odbyła się w Dworku Białoprądnickim w Krakowie. Stała się prawdziwym wydarzeniem kulturalnym. Wiersze Marty były także prezentowane w Teatrze Moliera w Krakowie i w Piwnicy pod Baranami. Zawsze towarzyszyły im koncerty znakomitych artystów. Utworów krzeszowickiej poetki, wzbogaconych jeszcze o tomik trzeci, zatytułowany „Mój zeszyt”, słuchaliśmy wielokrotnie w Krakowie i Krzeszowicach, zawsze z głębokim przejęciem i wzruszeniem. Pozostał w pamięci piękny wieczór poezji Marty w reżyserii Teresy Nowak w Willi Domańskich w Nawojowej Górze. Do głębokiej refleksji filozoficznej skłaniały utwory zaprezentowane w kościele w Tenczynku, podczas koncertu zorganizowanego w tej zabytkowej świątyni, z inicjatywy Małgorzaty Winiarskiej.

W czym kryje się tajemnica tak gorącego przyjmowania poezji Marty Dąbkowskiej, od wielu lat, nieprzerwanie, przez ludzi w różnym wieku, o różnych zainteresowaniach, pomysłach na życie? Można na ten temat napisać wiele słów albo – pomilczeć, w ciszy lepiej się słyszy siebie samego. Podmiot liryczny, nie – po prostu Marta – rozmawia z „ty lirycznym”, czyli mną i każdym innym „Zwykłym Człowiekiem w szarym prochowcu codzienności”. Po prostu porozmawiać albo chociaż wspólnie pomyśleć. O czym? A o tym, co w życiu naprawdę ważne, może zastanowić się nad hierarchią wartości uniwersalnych. I ucieszyć, że jest ten Ktoś obok mnie, może nawet nieznany, ale tak samo ważny. Trafnie ujęła to Marta:

Jesteś niczym niezastąpionym

Współlokatorem lokum pod niebem

Jakże ogromną bezkresną pustynią

Byłby mój świat Człowieku bez Ciebie

Przed laty Ewa Zaborowska i Zygmunt Adamkiewicz zachęcili mnie do czytania wierszy Marty. Bardzo Im za to jestem wdzięczna. W trudnych chwilach sięgam do tomików „poetki od nadziei”. Wiem, że ci, którzy zetknęli się z Jej poezją, postępują tak samo. W tych trudnych dniach po odejściu Marty odbieram wiele telefonów, maili… A w sercu – Norwidowe słowa – Smutni – lecz smutni, że aż Bogu smutno – Królewskie mają milczenie.

Maria Ostrowska