Muzo opłacz nas i ten okruch rzeki

„Odlot” Zenona Fajfera w Teatrze Współczesnym w Szczecinie.

Teatr książki i wyobraźni

Pierwsza inscenizacja „Odlotu” Zenona Fajfera – poematu dramatycznego, który powstawał w latach 2015-2016 i został wydany z niewielkimi zmianami w 2019 roku, dokonuje się już na kartach tej niezwykłej pod każdym względem książki. Nietypowe didaskalia, rozbudowane, błyskotliwe i bardzo obrazowe, pozwalają uruchomić teatr wyobraźni, w którym równolegle – po lewej, na stronach parzystych i po prawej – istnieją dwa zupełnie nieprzystające światy.

Po lewej stronie toczy się historia, współczesność i przyszłość, jesteśmy na ziemi i na księżycu, na pustyni, przez którą ciągnie karawana, w przestworzach, nad wieżowcami Manhattanu, w chmurach, w gęstniejącej mgle, także w „mgle umysłu”… Jesteśmy w samolocie „Sławnych Linii Lotniczych Dawne Bohatery / A rozmach skrzydeł jego czterdzieści i cztery”. Są tu z nami owi dawni wielcy i przegrani bohaterowie, nasze kompleksy, mity, lęki, tęsknoty, nasza śmieszność i mania wielkości, traumy przeszłości i duchy zbiorowej wyobraźni, przywołane w cytatach, aluzjach, parafrazach wplątanych w nieoczekiwane konteksty i cudzysłowy. To wszystko zabraliśmy w ów lot – po trosze lot smoleński (lecz nie tylko), bo on tak bardzo nas podzielił, choć mógł zjednoczyć w poczuciu straty, bólu i poszukiwaniu wsparcia. Po tej stronie są słowa nienawiści, wzajemnych oskarżeń, pogardy dla inaczej myślących, mających inny kolor skóry, inną religię i płeć. Ale jest też ból niesiony przez doświadczenia historyczne – wojnę, Holokaust, zbrodnię katyńską, która zresztą cały czas dokonuje się gdzieś w tle, są prawdziwe listy i konspiracyjne słowa dziadka: „nikomu nie mów, że wiesz”.

Dokąd lecimy? Czy katastrofa jest nieunikniona? Jeszcze większa katastrofa?

Wszystko, o czym opowiadam, brzmi poważnie, dramatycznie. Oto znowu jakieś rozliczenia przeszłości, polityka, historia, „Polska właśnie”. Ale „Odlot” to dużo, dużo więcej, to feeria tematów, nastrojów, barw, postaci niesionych przez skrzący się humorem język pełen nieprawdopodobnych metafor, skojarzeń, fajerwerków słownych i poetyckich (np. Wielka Preambuła – napisana błyskotliwym 13-zgłoskowcem instrukcja bezpiecznego lotu, dowcipnie parodiująca styl „Pana Tadeusza”). Tuż obok usłyszymy podejrzane i podsłuchane rozmowy, wyzwiska kibiców, oniryczne marzenia wyrażone czułym wierszem, frazy z pieśni i piosenek, wierszyki i wyliczanki z dzieciństwa…

Mniej więcej tyle samo miejsca na kartach książki zajmuje strona druga – prawa. A tam, na białej, czystej kartce, pojawiają się tylko dwa słowa: „całują się”. On i Ona, trwający w rozpaczliwym, namiętnym, niekończącym się pocałunku. Byli tu zanim przyszliśmy i będą, kiedy już odejdziemy. I to jest kontrapunkt dla całej wielkiej – czasem tragicznej, czasem groteskowej i śmiesznej – wizji Polski współczesnej. Ale nim zamkniemy książkę, z jej paginacją dokona się coś magicznego – końcowa liczba 154 (po lewej) zostanie wprawiona w ruch i dosłownie „przeleci” na drugą stronę.

W miłości nadzieja?

Premiera teatralna

Prapremiera „Odlotu” odbyła się 13 grudnia 2021 roku w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Inscenizacji podjęła się Anna Augustynowicz – wybitna, charyzmatyczna reżyserka, laureatka najbardziej prestiżowych nagród, od trzydziestu lat dyrektor artystyczna szczecińskiej sceny. Wybrała „Odlot” Zenona Fajfera na pożegnanie z tą funkcją, którą objęła po wystawieniu 13 grudnia 1991 roku „Klątwy” Stanisława Wyspiańskiego.

Wchodzimy na widownię, zajmujemy miejsca; naprzeciwko nas już są aktorzy, siedzą na takich samych fotelach. Czy to wnętrze samolotu? My też w nim jesteśmy, jak w lustrze odbijamy się wzajemnie. I jest On – Poeta – Konrad (kolejna wielka rola Grzegorza Falkowskiego, grającego Konrada w „Wyzwoleniu” Anny Augustynowicz), a zarazem Pierwszy Pilot – Inspicjent Lotu – Dyrygent chóru aktorów. Dociera do nas, że mówi teksty ze sztuk Wyspiańskiego. Pozostał przecież „sam na pustej scenie”, wciąż wadzi się z Maskami, z romantyczną martyrologią i stereotypami polskości. Zajęci szukaniem swoich foteli nie słyszymy dokładnie, co mówi – przedstawienie jeszcze się nie zaczęło – poza tym nigdy nie wysłuchaliśmy Wyspiańskiego uważnie, Mickiewicza i Norwida zresztą też. Słychać szum silników, za chwilę odlatujemy!

Aktorzy ubrani są na czarno, mają białe twarze (to znak charakterystyczny teatru A.A. – ascetyzm, skupienie na słowie, jego muzycznym brzmieniu i sensie). Są postaciami trochę nie z tego świata, mieszają się z widmami, które wraz ze słowami: „Muzo opłacz nas i ten okruch rzeki”, za chwilę ich nawiedzą.

Konrad–Nauczyciel sprawdza listę obecności. Zamiast oczekiwanego: „obecny”, słyszymy: „zabity” – oto Zamarła Klasa i swoisty cichy apel dla ofiar wojny, Holokaustu, prześladowań różnych czasów. Zostanie powtórzony pod koniec spektaklu, żeby nie zapomnieć ich imion.

Zaczyna się historia życia, śmierci, zdrady, przemocy, bezradności, zagubienia, ale też codziennych rozmów o rzeczach ważnych i trywialnych. Nikt tak naprawdę nie słucha partnera, ważne, co Ja mam do powiedzenia lub wykrzyczenia. „Jak ja ich nienawidzę!” – z furią powtarza jeden z bohaterów spektaklu, podczas gdy cierpiąca na demencję Staruszka, dziergając berecik, wspomina czasy przedwojennego dzieciństwa. W pewnym momencie staje się przedmiotem drwin – nie ona jedna. Nie ma empatii, poczucie wspólnoty okazuje się iluzją. Na zewnątrz gęstniejąca mgła, wielu pasażerów odczuwa niepokój.

W sercu i pamięci pozostają chwile szczególnego wzruszenia. Oto postać grana przez Bogusława Kierca wspomina przyjaciela, który „przeprowadził się na ulicę Smoleńsk” i dawno już ze sobą nie rozmawiali. Cudowne są chwile z Ireną Jun, która na ekranie z tyłu sceny, w dużym zbliżeniu, czyta autentyczny list więźnia z Kozielska. Ta relacja ściska za gardło, podobnie jak mówiony przez nią wiersz Norwida „Do kraju tego…” i nucona z tęsknym uśmiechem piosenka. W tej tęsknocie i w wizji świata, którego już nie ma, jest coś czystego, szlachetnego. Może właśnie owe wspomnienia i towarzyszący im uśmiech są jakąś nadzieją dla świata – szansą na zrozumienie, wybaczenie, czułość.

Szczególnym momentem jest wejście na pokład lecącego samolotu Barda Najbardziejszego (w roli Jacka Kaczmarskiego świetny Wojciech Brzeziński). Czy jeszcze raz rozpali emocje, jak wtedy gdy „tysiące świec palili mu”, gdy śpiewał o burzeniu murów i wyrywaniu krat? Ale przecież już wtedy wiedział, że śpiewak zawsze jest sam, „a mury rosną, rosną, rosną…”. Nie chcą tego słuchać, ale on i tak zaśpiewa, po to przyszedł z zaświatów, by „przestrzec, gdy ktoś żył nagannie”. By opowiedzieć o hipokryzji i kłamstwie, o instrumentalnym traktowaniu historii i o tym, co nie pozwala dziś spokojnie spać – o płaczu dzieci i śmierci w zimnym lesie na granicy… Zawsze budził sumienia, nie upraszczał historii. Teraz też, nawet jeśli go przegonią.

 

Wszyscy aktorzy, cały wspaniały Zespół zasługuje na najwyższy szacunek i podziw. Na pewno w pamięci zostanie rytm tego przedstawienia, skomponowanego jak symfonia, nucone i śpiewane pieśni, taniec przypominający te z „Wesela” w reżyserii Anny Augustynowicz, wyraziste gesty, często gwałtowne i rozpaczliwe, a czasem groteskowe i zabawne.

„I tak dalej, dalej…” Nie sposób napisać o wszystkim, co wywołało wstrząs, wzruszyło czy wprawiło w zachwyt. Trudno oddać słowami bogactwo i brawurę „Odlotu” – tak odważnie i dojmująco przeniesionego na scenę.

Nie mogę jednak nie wspomnieć o Nich – całujących się. Poeta chętnie odrywa się od ponurych obrazów i myśli, żeby zwrócić uwagę publiczności na siedzących w jednym z pierwszych rzędów młodych ludzi (w tych rolach Zofia Walich i Mateusz Wiśniewski), zastygających co jakiś czas w pocałunku – kruchym schronieniu przed pędzącym ku katastrofie światem.

Więc może jednak Miłość?

Brawa po spektaklu trwały bardzo długo. Wybitny tekst, wielkie przedstawienie.

Tekst: Teresa Nowak

Zdjęcia: Piotr Nykowski

Linki do innych artykułów na temat spektaklu:

https://wspolczesny.szczecin.pl/odlot/

http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/odlot-a-to-polska-wlasnie.html

https://e-teatr.pl/kraj-subiektywne-podsumowanie-2021-roku-w-teatrze-20732?fbclid=IwAR0e7UbMi4r9qArOpcwJInAVOu26-VoUEkHWy4Eooj0uLfXQRYgu764gTXE

 

Zenon Fajfer „Odlot”, reż. Anna Augustynowicz, prapremiera: 13 grudnia 2021 roku w Teatrze Współczesnym w Szczecinie.