NOC KUPAŁY nad Stawem (fotoreportaż)

Sobota była czasem powrotu do klimatu Starej Baśni, bo w tym dniu świętowanie przeniosło się nad Staw Wroński w Tenczynku, gdzie od godziny 19.00 toczyła się VIII Noc Świętojańska w Tenczynku.

Gdy zamek zamknął swe podwoje goście mogli udać się spacerkiem przez las nad gościnne brzegi „Perły Tenczynka”. Poszukiwacze przygód i miłośnicy zagadek i przyrody po drodze mieli szansę spotkać, ukrytego wśród drzew, Dziada Paprotnika. Ten ze swadą opowiadał przybyłym o legendarnym kwiecie paproci i wyznaczał zadania do wykonania. Pięć pierwszych osób, które zgłosiło się do organizatorów po nagrodę, otrzymało wyobrażenie kwiatu paproci, pod postacią autorskiej, oprawionej w ramkę, wycinanki Anny Koblak. Do tego moc upominków, które hojnie rozdawała szefowa Fundacji Kobieta w Regionie.
Jednocześnie nad stawem pleciono wianki, dzięki naręczom kwiatów i roślin przygotowanych przez Stowarzyszenie Ogrodowe „Tenczyńskie Skałki”. Tuż obok dzieci pod okiem Barbary Dec tworzyły gliniano-roślinne arcydzieła. Garncarz Piotr Skórkiewicz przywiózł nad staw koło garncarskie i w ciągu dwóch godzin otoczony wianuszkiem młodszych i starszych dzieci „przerobił” 70 kilogramów gliny.

 

Niesamowitym powodzeniem cieszyło się kociołkowanie – sobótkowa tradycja, charakterystyczna co prawda dla obchodów Zielonych Światek, ale przypominana przez organizatorów także podczas Nocy Świętojańskiej. Metalowe puszki podziurkowane zwykłym gwoździem, a w środku szyszki i żywica – oto sekret tych tradycyjnych kadzideł, do tworzenia których garnęli się chętni i młodsi i starsi, w tym dorośli mężczyźni. Kociołkowy dym zasnuł prawy brzeg stawu, a to wszystko dzięki wytrwałej pracy Babuleńki, w którą wcieliła się pani Elżbieta Kuźnik, ubrana w dawny, tenczyński, codzienny strój ludowy. Niestrudzenie aż do zmroku rozpalała, edukowała i w końcu własnoręcznie wygasiła płonący ogień, bo już nadszedł czas korowodu, a do przemarszu szykowało się kilkaset osób zgromadzonych nad stawem. Z pochodniami, świecącymi balonami, świecami okrążyli staw, przechodząc przez trzy mostki przy dźwiękach kupalnockowych pieśni. A po korowodzie najmocniejszy punkt programu – pokaz ognia na mostku! Niezwykle utalentowani młodzi ludzie z Grupy Performatywnej Agni Kai zauroczyli zebranych subtelnym pokazem i akrobatycznymi umiejętnościami. W ich występ wpleciono dwie pieśni słowiańskie wykonane przez duet Belladonna, a na początku widowiska swe umiejętności zaprezentowało pięcioro dzieci przygotowanych przez performerów w tym właśnie dniu, tuż przed wielkim finałem. Monika Dudek, prezeska Fundacji Kobieta w Regionie obiecała zebranym, że w 2020 roku już na wiosnę dzieci i młodzież rozpoczną treningi by podczas IX Nocy… zaprezentować fireshow nad Stawem Wrońskim.

Ale zanim zapadł zmrok, na scenie na mostku zaśpiewała Agata Rymarowicz, piosenkarka o niezwykłym głosie, której towarzyszyli córka Aleksandra i syn Emilian, jednocześnie profesjonalni muzycy. Agata przeniosła nas w świat nostalgii, bieszczadzkiej zadumy ale i sobótkowych folkowych piosenek. Po niej rosyjskie i kozackie dumki wyśpiewali Mołodcy, nowa krakowska formacja zgłębiająca tajniki białego śpiewu.