Pokojowy czas II Rzeczypospolitej przerwał 1 września 1939 roku świt bomb i alarmów. Wybuch wojny błyskawicznie zmienił życie ludzi, rodzin i miejscowości — także Krzeszowic.
Bez wypowiedzenia wojny III Rzesza uderzyła na Polskę, realizując plan zdobycia „przestrzeni życiowej” i zabezpieczenia tyłów przed spodziewaną walką z Francją. Niemcy uderzyli z trzech kierunków: z Pomorza i Prus Wschodnich, z Górnego Śląska oraz ze Słowacji. Plan obronny państwa polskiego zakładał prowadzenie działań do czasu rozpoczęcia ofensywy przez zachodnich sprzymierzeńców. W pierwszym etapie miano bronić granic, a następnie stawiać bezpośredni opór przeciwnikowi. Wojska polskie, dowodzone przez marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, zostały podzielone na siedem armii oraz dwie grupy operacyjne. Skoncentrowane na granicy oddziały niemieckie miały niemal dwukrotną przewagę nad Wojskiem Polskim, które nie zdążyło przeprowadzić pełnej mobilizacji, a ich broń pancerna i lotnictwo były aż pięciokrotnie silniejsze. Sytuację Polski pogarszał także kształt granicy niemal pozbawionej naturalnych barier i pozwalającej agresorowi na atak z trzech stron. 17 września agresję Niemiec domknęło uderzenie Armii Czerwonej — cios w plecy, który ostatecznie przesądził los kampanii. Do 28 września broniła się Warszawa, Modlin kapitulował dzień później, Hel — 2 października. 5 października złożyły broń oddziały gen. Franciszka Kleeberga. Polska znów zniknęła z mapy.
Niepewność, oczekiwanie i mobilizacja
Pierwsze pogłoski o zbliżającej się wojnie dotarły do Krzeszowic już latem 1939 roku. 24 sierpnia, nad ranem, władze miasta otrzymały alarmujący telefon o konieczności przygotowania się na mobilizację. Sytuację panującą w miejscowości w ostatnich dniach pokoju przedstawił w kronice sekretarz Zarządu miasta, Adam Fujarski: W dniu 24 sierpnia 1939 r. o godzinie 5-tej rano nadszedł pierwszy telefonogram, by przygotować specjalnych posłańców do rozniesienia pilnych zarządzeń Starostwa. Jakie to miały być zarządzenia, służby przy telefonie nie wiedziały, bo albo karty powołania, albo powszechna mobilizacja. […] Nie tylko koleją, ale już wszystkimi drogami jechało wojsko. Do Krzeszowic nadchodziły transporty […] jak piechota, artyleria, czołgi i wszystko ciągnęło ulicą Grunwaldzka w stronę Nowej Góry. Przejeżdżająca kawaleria na koniach, czołgi i postawa naszych żołnierzy, w szczególności pancernych podnosiły serca i dodawały otuchy pesymistom. […] Już po nadejściu powołań do wojska powstał u mieszkańców nastrój więcej niż poważny, bo i obawy, które jeszcze podnosiła falanga samochodów uwożących ludność z całym dobytkiem od strony Śląska. Ulicą Tadeusza Kościuszki ciągnął jeden nieprzerwany sznur wszelkiego rodzaju pojazdów zdążających w stronę Krakowa, a pociągami znów jechały transporty wojska, lecz w przeciwnym kierunku, tj. w stronę Śląska. […] Nikt nie wątpił, ani się nie łudził, że wojna wisi w powietrzu.

W sobotę 26 sierpnia nadszedł telefonogram ze starostwa z poleceniem, aby w niedzielę i w następne dni zmobilizować wszystkich mieszkańców miasta, bez względu na narodowość, wiek, czy płeć do kopania rowów przeciwlotniczych. Starosta chrzanowski nakazał burmistrzowi: Natychmiast po otrzymaniu niniejszego zarządzenia Pan pod Jego osobistą odpowiedzialnością zarządzi kopanie rowów przeciwlotniczych w parkach, skwerach, ogrodach publicznych i prywatnych, jak również w działkach niezabudowanych, poczynając od dzielnic więcej zagrożonych tak, by ¼ miejscowej ludności znalazła pomieszczenie. O rozpoczęciu robót zawiadomi mnie Pan burmistrz najkrótszą drogą do dnia 26 sierpnia do godz. 20.00.
Nastrój niepewności panował do 29 sierpnia (wtorek). Tego dnia o godzinie 20.00 władze miasta otrzymały telefoniczną wiadomość o ogłoszeniu powszechnej mobilizacji, która jednak po godzinie została odwołana. Powtórne zawiadomienie o mobilizacji otrzymano następnego dnia.
W miasteczku działała także komisja dostaw, która rekwirowała zboże, paszę i żywność dla wojska. Na jej czele stał Karol Moos. W miejscowych sklepach przeprowadzono rekwizycję zapasów owsa, worków i sznurków, a następnie bydła oraz artykułów spożywczych. 31 sierpnia ze starostwa powiatowego przysłano afisze oraz ulotki zawierające instrukcję dla ludności cywilnej o zwalczaniu desantów lotniczych nieprzyjaciela. Afisze zostały rozlepione we wszystkich widocznych miejscach miasta.
Wielu krzeszowiczan otrzymało rozkazy mobilizacyjne z końcem sierpnia 1939 roku, najczęściej do 12 pp stacjonującego w Wadowicach, który stanowił część Armii Kraków. Jednym z powołanych był Franciszek Pióro , który tak pisał o wrześniu 1939 roku: Do wojska z Krzeszowic wyjeżdżało nas wielu mieszkańców. Był to normalny pobór. Nikt z nas nie przypuszczał, że to wyjazd na front. Służyliśmy w 12 pułku piechoty w Wadowicach […]. Wrzesień 1939 zastał mnie wyszkolonym żołnierzem. […] Na front wyjechaliśmy 3.09.1939 r. przez Kraków, Płaszów do Brzeska – Słotwiny. Z Brzeska już marszem pieszym przez Tarnów, Wolę Rędzińską, Radomyśl, Mielec, Nisko, Ulanów, Biłgoraj, Narol i Tomaszów Lubelski do Rawy Ruskiej, gdzie 22 pp i cała Armia Kraków skapitulowała. 8-9 września walczyliśmy o Sośnicę nad Wisłoką między Borową a Mielcem […]. Potem była trzydniowa bitwa pod Narolem i Tomaszowem Lubelskim, marsz na Rawę Ruską – ale już okrążyli nas Niemcy i cała Armia Kraków musiała kapitulować. Bolesny był marsz z bronią bez amunicji, bez zamków, ale pod eskortą niemiecką do Cieszanowa, gdzie złożyliśmy broń i zostaliśmy jeńcami.
Adam Fujarski zapisał: nadszedł historyczny dzień 1 września 1939 r. (piątek). We wczesnych godzinach zamglonego poranku zbudził mieszkańców miasta huk. Okazało się w parę chwil później, że to samoloty niemieckie, które nadleciały od Krakowa i niskim lotem nad torami kolejowymi w stronę kopalni „Krystyna”, gdzie stał pociąg pancerny, odleciały w stronę Trzebini […]. Ruch zrobił się niebywały, słowo wojna z Niemcami na wszystkich ustach. Niemcy bez wątpienia napadły na Polskę.
Omawiany teren znajdował się w strefie działania Armii „Kraków”, której dowódcą był gen. Antoni Szylling. W jej skład wchodziło: 5 dywizji piechoty (6, 7, 21, 23 i 55 rezerwowa), 1 brygada górska, grupa forteczna “Katowice”, 2 brygady kawalerii (Krakowska i 10 zmotoryzowana), w toku działań wzmocniona 22 DP z odwodów Naczelnego Wodza. Jej zadaniem była obrona Górnego Śląska i Krakowa. Miała jak najdłużej pozostawać na miejscu, bazując na fortyfikacjach Śląska i linii Karpat, tworzyć podstawę operacyjną do stopniowego i zorganizowanego odwrotu dla pozostałych związków operacyjnych za Wisłę i San, przewidywane razem z Bugo-Narwią jako podstawa kolejnej rubieży obronnej.
Wybuch wojny
O świcie 1 września, miedzy godziną 4.45 a 5.45, na całej szerokości pasa obrony Armii „Kraków” od Tatr aż po Krzepice, podobnie jak i dalej na północ aż po Narew, Niemcy przekroczyli granice Polski i równocześnie rozpoczęli bombardowanie lotnicze całego kraju.
Pierwsze niemieckie bombardowania lotnicze objęły Częstochowę, Katowice, Trzebinię, Tunel i Kraków oraz szereg innych miejscowości strefy przyfrontowej. 1 września 1939, przed godziną 7:00, kpt. Mieczysław Medwecki wystartował na myśliwcu PZL P.11c z lotniska w Balicach, prowadząc klucz samolotów 121 eskadry w rejonie Chrzanowa i Wadowic. Zaraz po starcie jego samolot został ostrzelany przez niemieckiego bombowca Ju 87 i spadł na pola w okolicach Morawicy, Chrosny i Brzoskwini – niedaleko Krzeszowic. Choć samolot nie eksplodował w powietrzu, pilot zginął w wyniku obrażeń odniesionych podczas przymusowego lądowania. Dzięki relacjom mieszkańców Chrosny, miejsce upadku zostało dokładnie zidentyfikowane, a symboliczny brzozowy krzyż przypomina dziś o pierwszej ofierze polskiego lotnictwa w II wojnie światowej. Również 1 września 1939 roku, koło wsi Żurada – niedaleko Krzeszowic – się powietrzna bitwa między dwoma niemieckimi bombowcami, a polskim samolotem myśliwskim, pilotowanym przez ppłk. Władysława Gnysia ze 121. Eskadry 2. Dywizjonu Myśliwskiego stacjonującego wówczas na podkrakowskim lotnisku w Balicach. Niemieckie bombowce wracały do bazy z bombardowania Krakowa, gdy zauważył je Gnyś. Udało mu się trafić jednego z nich. Zapalił się. Spadając zahaczył o drugi, w efekcie czego obydwa runęły na ziemię roztrzaskując się na terenie wsi Żurada. To zdarzenie historycy uznali za pierwszą potyczkę w czasie II wojny światowej, w wyniku której zostały strącone niemieckie samoloty.

Ze starostwa w Chrzanowie przychodziły dalsze polecenia dotyczące skupu zboża, paszy, bydła i świń. Około południa do miasta przyjechały uciekające władze starostwa powiatowego w Pszczynie oraz Rybniku i zaczęły urzędowanie w krzeszowickim magistracie. Na miejscową stację kolejową przyjeżdżały transporty wojskowe, by następnie pomaszerować ul. Grunwaldzką w stronę Nowej Góry i dalej na zachód w kierunku linii frontu. W mieście słychać było wystrzały artyleryjskie. Urzędy miejskie działały sprawnie. Burmistrz Mirocki informował starostę: donoszę, że wszystkie zarządzenia mobilizacyjne zostały ściśle wykonane i w terminie. Ogłoszenia mobilizacyjne i inne zostały po otrzymaniu natychmiast wywieszone na tablicy. Odnośnie do ogólnego stanu bezpieczeństwa panuje spokój, rezerwiści po otrzymaniu informacji w biurze Zarządu Miejskiego, a w niektórych wypadkach zaświadczenia na wolny przejazd koleją, wyjeżdżają do swoich oddziałów macierzystych. Członkowie miejscowego oddziału Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej informowali ludność, jak zachować się podczas nalotów. Mieszkańcy zabezpieczali szyby w oknach na wypadek wybuchów bomb. Inni uszczelniali okna na wypadek ataku gazowego. Powoli zaczęła pojawiać się panika. Część mieszkańców, zwłaszcza narodowości żydowskiej (m.in. adwokaci Aleksander Gertler, Jakub Flichman i Izydor Mayer), zaczęła powoli opuszczać miasto i udawać się w stronę Krakowa.
1 września około godziny 22.00 władze miejskie otrzymały rozkaz utworzenia Komisji wycofania.
2 września na stacji kolejowej w Krzeszowicach zostało wyładowane kilkanaście transportów 22 dywizji piechoty. Decyzję taką zarządził 1 września gen. Szyling. Z Krzeszowic 22 dywizja piechoty mogła być skierowana zarówno na Pszczynę, jak i na północne skrzydło Grupy Operacyjnej „Śląsk” – w rejon Olkusza lub Zawiercia.
W nocy z soboty na niedzielę (2 na 3 września) władze miejskie otrzymały kolejny szokujący rozkaz: została zaalarmowana gmina, aby się pakować, bo policja jest już spakowana i wyjeżdża. Fakt ten był nie do pojęcia i pomyślenia, jak to policja wyjeżdża, która winna świecić przykładem i być na posterunku do końca, z czego widać, że sytuacja wojenna musi być bardzo groźna, skoro władze bezpieczeństwa teren opuszczają. Ten fakt uświadomił mieszkańcom, jak poważna jest sytuacja.
Wielkie nadzieje, niestety niespełnione
3 września, podobnie jak w całej Polsce, po podaniu do publicznej wiadomości informacji o wypowiedzeniu III Rzeszy wojny przez Wielką Brytanię i Francję, w miasteczku wybuchła wielka euforia. Tego samego dnia wieczorem do Krzeszowic przybyły władze Starostwa Powiatowego na czele ze starostą Antonim Basarą, które w obawie przed Niemcami opuściły Chrzanów. Kolejna fala mieszkańców zaczęła uciekać z Krzeszowic. Walerian Naturski, nauczyciel i późniejszy współorganizator BCh oraz tajnego nauczania, wspomniał ten dzień: […] niedziela […] w mieście ruch ogromny, a na szosie biegnącej z Katowic do Krakowa, przebiegającej przez Krzeszowice powódź ludzka. Wyładowane wszelkim możliwym sprzętem wozy konne, stada bydła, owiec, wózki dziecięce, a nawet taczki ręczne pchane przez kobiety i mężczyzn wypełniają szosę i tereny poza nią leżące. […] słyszy się narzekania i przekleństwa. Uchodźcy opowiadają nieprawdopodobne historie o okrucieństwach Niemców i dywersantów. Nakłaniają nas również do przyłączenia się do nich i ucieczki na wschód. Drogę przez miasto wypełniały wozy, stada zwierząt i tłumy ludzi. Panika narastała. Front znajdował się już blisko.
Wytyczne dowódcy armii „Kraków” z 3 września do odwrotu wojsk w pierwszym okresie (3 i 4 września) tak określały zadania poszczególnych zgrupować: Grupa Operacyjna ”Jagmin” (dawniej „Śląsk”) skład: 23 dywizja piechoty, 55 dywizja piechoty 92/65 dal), dawna załoga Obszaru warownego, 64 dywizjon artylerii lekkiej, 95 dywizjon artylerii ciężkiej, pociąg pancerny nr 51, 52 kompania czołgów rozpoznawczych, 1 batalion cekaemów, 6 samodzielna kompania kaemów i broni towarzyszącej, 3/65 batalionu saperów, 53 grupa forteczna, 42 i 155 kompania rezerwowa saperów, odchodzi w pasie granica północna: Szczakowa – Lgota – Racławice włącznie – Michałkowice włącznie – Krzeszowice włącznie – Przesławice włącznie granica południowa: Wisła.

W GO „Jagmin” wszystkie jednostki doszły około godz. 12 na linię: Krzeszowice-Grójec-Alwernia, zajmując stanowiska (od północnego skrzydła) w kolejności: Grupa Forteczna, 55 DP, 23 DP. Biły się tego dnia ubezpieczenia 55 DP w Chrzanowie oraz pozostawiony na przedpolu II batalion 11 pp, który miał ułatwić wycofanie się opóźnionego zgrupowania 11 pp (pozostałe dwa bataliony, batalion forteczny i I dywizjon 23 pal). II batalion 11 pp bił się od godz. 12 do wieczora z czołem niemieckiego VIII Korpusu i mimo obejścia wycofał się. Nie mógł dopomóc zgrupowaniu swego pułku, które miało najdłuższą drogę odwrotową. Na wschód od Trzebini czoło tego zgrupowania dostało się w zasadzkę ogniową, w której zniszczone zostały III batalion 11 pp i dywizjon. Pozostałe dwa bataliony dotarły okólną drogą do swych dywizji. Przed zmierzchem odparto niemieckie natarcia pod Krzeszowicami i Alwernią, po czym jednostki GO przesunęły się na linię dawnych fortów krakowskich.
W centrum Grupa Operacyjna gen. Sadowskiego wykonała nakazany odskok do rejonu: Krzeszowice, Tenczynek, Alwernia z dużym opóźnieniem, częściowo dopiero około południa. Straże tylne pozostawały jeszcze na linii Chrzanów, Płaza.
Następnego dnia rano (4 września) wszystkie władze, jakie zatrzymały się w miejscowości, wyjechały w stronę Krakowa. Ewakuacja władz, przechodzące od kilku dni fale uchodźców z zachodnich części kraju oraz coraz bliższy huk wystrzałów artyleryjskich wywołały panikę wśród ludności. Krzeszowice opustoszały.

Na podkreślenie zasługuje fakt, że miasta nie opuścił miejscowy proboszcz, ks. Jakub Morajka. Tego samego dnia do miasta przyprowadzono 34 niemieckich dywersantów, których rozstrzelano na hałdzie obok starej sztolni w Gwoźdźcu koło Krzeszowic.
W południe 4 września front biegł wzdłuż linii: Olkusz–Chrzanów–Płaza–Skawina–Izdebnik–Myślenice. Po południu na północ od Wisły VIII korpus z czołgami, po walce z naszymi strażami tylnymi pod Chrzanowem i Płazą, podszedł pod Trzebinię i Bolęcin, a przed wieczorem pod Krzeszowice i Alwernię. Rozpoczął zaraz natarcie na stanowiska 55 dywizji piechoty rezerwy na zachód od Tenczynka (las Rudno) oraz 23 dywizji piechoty pod Alwernią, ale został odparty. Na południe od Wisły czołowe elementy 5 dywizji pancernej i XVII korpusu przekroczyły Skawinę, ale aktywniej wystąpiły tylko na kierunku Izdebnika.
Zaczyna się okupacja

Tego dnia wieczorem Krzeszowice opustoszały. Około godziny 22.00 dywersanci spowodowali zaświecenie wszystkich lamp ulicznych. Zostały one wyłączone przez zespół pogotowia w stacji transformatorowej znajdującej się w rynku. W nocy miasto było bombardowane przez Luftwaffe. Bomby spadały na ulice: Legionów, Grunwaldzką, Tadeusza Kościuszki oraz na Plantach, zabijając pięć osób. Na posterunku cały czas trwali strażacy z OSP wraz z naczelnikiem Józefem Kurdzielem, który udzielił pomocy choremu szeregowcowi i oficerowi Wojska Polskiego. Następnie, po uprzednim ostrzelaniu przez artylerię niemiecką dróg wjazdowych do miasta, pierwsze patrole wroga wkroczyły do Krzeszowic.
Od godziny 6.00 5 września główne siły armii znajdowały się w następujących rejonach: Grupa Operacyjna gen. Sadowskiego na zachód od Krakowa, w rejonie Zabierzów – Bielany. Jej straże tylne odchodziły spod Krzeszowic i Alwernii w walce z wolno posuwającym się nieprzyjacielem.
5 września 1939 r. Niemcy rozstrzelali 13 żołnierzy, którzy należeli do II Kompanii Cyklistów (Rowerowej) z Chorzowa działającej w Armii Kraków, grupa operacyjna „Śląsk” dowodzona przez gen. bryg. Jana Sadowskiego. Zostali pochowani bezimiennie na krzeszowickim cmentarzu. Wiadomo, że dowódcą kompanii był kpt. Krywald, dowódcą I plutonu – ppor. Władysław Marcinkowski, dowódcą II plutonu – ppor. rez. Grzyb, dowódcą III plutonu – ppor. rez. Gardjasz, dowódcą IV plutonu – por. Jerzy Wróblewski.
6 września Józef Kurdziel został zmuszony oddać władzom niemieckim powierzone mu klucze od pomieszczeń Zarządu Miejskiego.
Mieszkaniec Krzeszowic wspominał te dni: pamiętam jak strasznym dla mnie szokiem stał się widok niemieckich żołnierzy, których zobaczyłem […] na stacji kolejowej w Krzeszowicach. Po prostu myślałem, z dostanę obłędu na myśl, że zniknęła nasza niepodległość i oni teraz będą decydować o naszym losie.

Przy wkraczaniu wojsk niemieckich na terenie miasta nie odnotowano większych działań wojennych. Jedynie kilkugodzinne ostrzeliwanie artyleryjskie. Ogólnie w całej gminie zostało przez armię niemiecką spalonych 67 domów, 42 stodoły, 9 stajni oraz jedna szkoła. Zanotowano także 17 ofiar śmiertelnych, zarówno wśród wojskowych, jaki i cywilów.
Łukasz Skalny