WSPOMNIENIE O PANU FRANCISZKU

10 lutego 2019 roku całe krzeszowickie, ale i małopolskie środowisko pszczelarskie poniosło olbrzymią stratę. Do Niebiańskiej Pasieki odszedł w wieku 102 lat Pan Franciszek Pióro.

Pan Franciszek został pszczelarzem w 1940 roku, troszkę przez przypadek, ale pszczołom i pszczelarstwu pozostał wierny do końca. Po trudach Kampanii Wrześniowej, niewoli oraz ucieczce z obozu jenieckiego, wycieńczony dotarł do domu. Po kilkutygodniowym pobycie w szpitalu, znajomy lekarz doradził Mu, aby spożywał duże ilości miodu i kitu pszczelego, co pozwoli mu powrócić do pełnego zdrowia. I tak Pan Franciszek zakupił swoje pierwsze ule i pszczoły, dzięki którym odzyskał zdrowie. Zaraz po wojnie, w marcu 1945 roku, wstąpił do Miejscowego Związku Pszczelarzy w Krzeszowicach. W swojej prawie 80-letniej przynależności, przez długie lata pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej w Kole Pszczelarzy „BARĆ” w Krzeszowicach. Za swoją pracę w Kole Pszczelarzy w Krzeszowicach został uhonorowany Dyplomem Uznania, brązową, srebrną oraz złotą odznaką Polskiego Związku Pszczelarskiego. Za wybitne zasługi w rozwoju pszczelarstwa został odznaczony „Medalem im. ks. dr Jana Dzierżona”. Był członkiem honorowym Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Krakowie oraz Krzeszowickiego Towarzystwa Pszczelniczego „BARĆ”.

Należy również wspomnieć, że Pan Franciszek Pióro był społecznikiem, który udzielał się w bardzo wielu organizacjach. Ze względu na swoją żołnierską przeszłość – kapitan Wojska Polskiego w stanie spoczynku – należał do organizacji kombatanckich – był członkiem Związku Inwalidów Wojennych RP w Krakowie oraz Związku Kombatantów RP i byłych Więźniów Politycznych (dawniej ZBOWiD), w których przez ponad 40 lat pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Za swoje zasługi wojenne i patriotyczną postawę odznaczony został między innymi Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta”, Krzyżem Walecznych, Medalem „Za udział w wojnie obronnej 1939”, Medalem „Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej”, Patentem i Odznaką „Weteran Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny” otrzymał również Medal za zasługi dla ZIW-RP oraz Medal za zasługi dla ZKRPiBWP. Za swoją wieloletnią przynależność i działalność w Polskim Stronnictwie Ludowym, otrzymał Medal „Za zasługi dla Ruchu Ludowego” im. Wincentego Witosa – najwyższe wyróżnienie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Franciszek Pióro był również wieloletnim członkiem Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Krzeszowickiej.

Pan Franciszek był niezwykle uczciwym, dobrym i skromnym człowiekiem. Kiedy w listopadzie 2018 roku Ewa Solak, redaktor tygodnika „Przełom”, zapytała Go, co w życiu jest najważniejsze, odpowiedział: zdrowie, rodzina i żeby żyć w zgodzie ze wszystkimi, jak najdłużej. Przez prawie dwadzieścia lat znajomości z Panem Franciszkiem, nigdy nie usłyszałem z Jego ust złego słowa o kimkolwiek.

11 listopada ubiegłego roku, jak zwykle przy takich okazjach, odwiedziłem Pana Franciszka, który pokazywał mi swoje różne pamiątki, ale w tym dniu pochwalił się również prezentami, jakie otrzymał tydzień wcześniej na swoje 102 urodziny. Powiedział mi również, iż dostał propozycję nominacji na stopień majora Wojska Polskiego. Kiedy zacząłem składać gratulacje, Pan Franciszek przerwał mi i powiedział, że jej nie przyjął. Na moje zdziwienie odpowiedział: Panie Bogusiu, jak mógłbym przyjąć taką nominację. Miałbym wtedy wyższy stopień od mojego bezpośredniego przełożonego podczas Kampanii Wrześniowej, Pana kapitana Dąbrowskiego, a tak nie może być. I taki właśnie był Pan Franciszek, lubił mieć ostatnie słowo.

Kiedy miał już 96, a może 97 lat, przywiozłem do Jego pasieki trzy wiaderka paszy dla pszczół, każde z nich ważyło ok. 15 kg. Postawiłem je na schodach i zapytałem, gdzie je zanieść. Niech je pan zostawi na schodach, panie Bogusiu – odpowiedział. Jak przyjedzie z pracy wnuk, to pomoże je zanieść do piwniczki. Chwilkę jeszcze porozmawialiśmy i po chwili pożegnaliśmy się, a Pan Franciszek, tak jak zwykle miał w zwyczaju, odprowadził mnie do bramki. Zawsze czekał, aż odjadę i wtedy wracał do domu. Tak było i tym razem. Podjechałem kawałek, żeby zawrócić, a gdy wracałem, spojrzałem jeszcze w stronę ogrodu, po którym sobie spacerował. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem Pana Franciszka, który prawie biegnąc, żeby tylko nikt tego nie zobaczył, sam zanosił te wiaderka do piwnicy. Zawsze podkreślał, że najważniejsze dla niego jest to, aby być całkowicie samodzielnym i nie być ciężarem dla innych.

Takich wspomnień ze wspólnych rozmów oraz spotkań mam pełną głowę i właśnie dzięki nim Pan Franciszek zawsze pozostanie ze mną i z nami. Będzie nam Go bardzo brakowało – jego uśmiechu, żartów, ale przede wszystkim rad i pomysłów oraz dobrego słowa, którym zawsze nas obdarowywał.

Pan Franciszek Pióro był dobrym pszczelarzem – koleżeńskim, uczynnym i lubianym. Straciliśmy wspaniałego człowieka, człowieka wielkiego serca, oddanego przyjaciela, niezwykle cenionego i szanowanego przez wszystkich.

 

Bogusław A. Latawiec

Prezes KTP „BARĆ”