Plesza, Nowy Soloniec, Kaczyka i Pojana Mikuli to „polskie” wsie na terenie rumuńskiej Bukowiny, które odwiedziliśmy w październiku. Tutaj na ulicy zamiast bună dimineața można śmiało powiedzieć po polsku dzień dobry.
Bukowina to historyczna kraina, która leży pomiędzy Karpatami Wschodnimi, a środkowym Dniestrem. Obecnie podzielona jest na część północną należącą do Ukrainy oraz południową znajdującą się na terenie Rumunii. Górzyste tereny oraz wsie z drewnianymi zdobionymi domami, stodołami, ogrodzeniami, a nawet studniami robią wrażenie i wprowadzają na Bukowinie klimat, którego nie da się znaleźć w innej części Rumunii. Na terenach Bukowiny pierwsi Polacy podobno pojawili się już w XIV wieku. W XVIII wieku po odkryciu niedaleko Suczawy złóż soli zaczęto tworzyć kopalnie, a w 1791 roku powstała kopalnia soli w Kaczycy. Rok później sprowadzono 20 polskich rodzin górniczych z Bochni oraz Wieliczki, aby podzieliły się swoim doświadczeniem z początkującymi bukowińskimi górnikami. Bukowina oprócz gór i urokliwych wsi ma jeszcze kolorowe monastyry średniowieczne, które zostały wpisane na listę UNESCO.
Na początku XIX wieku na obecne tereny Bukowiny północnej przyjechali również górale czadeccy, mieszkający na południe od górali śląskich oraz rodziny z majątków Potockich. Powstały nowe wsie: Nowy Sołoniec, Pojana Mikuli oraz malowniczo i wysoko położona Plesza (rum. Pleşa). W miejscowościach tych powstały polskie szkoły, kościoły, pisma i stowarzyszenia. W latach 20. XX wieku władze Rumunii ograniczyły polskie szkolnictwo, w wyniku czego na tych terenach zostały tylko 3 szkoły. Podczas rządów Nicolae Ceaușescu planowano zniszczyć Pleszę i „spędzić” ją z górki w dolinę, do „nowoczesnych” bloków. Na szczęście nie zrealizowano tego pomysłu. Teraz na terenie rumuńskiej Bukowiny żyje pomiędzy 2,5 a 3 tys. naszych rodaków. We wsiach znajdują się Domy Polskie będące siedzibami Stowarzyszeń Polaków, szkoły oraz kościoły katolickie, w których odprawia się msze po polsku. Z Domów Polskich korzystają polscy mieszkańcy wsi, za niewielką opłatą turyści oraz Związek Polaków w Rumunii. Są one miejscem: imprez polonijnych, spotkań opłatkowych, wielkanocnych, andrzejkowych i dorocznych ogólnorumuńskich wydarzeń.
W Nowym Sołońcu byliśmy na próbie dzieci z zespołu folklorystycznego „Sołonczanka”. Zespół prowadzi prezes miejscowego Stowarzyszenia Polaków – Anna Zielonka. Dzieci są często dowożone na próby z odleglejszych miejscowości. Kilkaset kilometrów od Polski ze wzruszeniem słuchaliśmy polskich piosenek i zachwycaliśmy się pełnymi dynamiki tańcami. Była i „Karczmareczka” – Nie bede tu póde dalej karcmorecko winka nalej … i pryndki taniec, czyli zapożyczona od Rumunów syrba. Godne podziwu jest to, że następcy pierwszych polskich osadników po około dwustu latach nadal kultywują polskie tradycje, posługują się współczesnym językiem polskim i umacniają swoją świadomość narodową.
Bolek Majerik, Polak z Pleszy, nasz przewodnik, jest niezwykłą osobą. To pełen witalności poeta piszący po polsku i po rumuńsku, rzeźbiarz, znawca lokalnych zwyczajów i wspaniały gawędziarz. Jego dom jest pełen rzeźb gotowych lub w stanie tworzenia, drewnianych ozdób i malowideł. Bolek oprowadzał nas między innymi po kopalni soli Kaczyka. Blisko wejścia, za kaplicą św. Barbary znajdują się rzeźby w soli, których autorem jest Bolek. Wśród nich Stwórca – ulubiona rzeźba Bolka, przy której robię mu zdjęcie tytułując je – Stwórca i Twórca. Kopalnia Kaczyka nie jest tak duża i piękna jak Wieliczka, ale można zobaczyć słone jezioro, salę balową, ślady bytności polskich górników, a nawet pograć w piłkę na podziemnym boisku. Obok kompleks basenów ze słodką i słoną wodą, sauną i jacuzzi. Z Bolkiem zwiedzamy monastyry, oglądamy czarną ceramikę w Marginea, degustujemy lokalne potrawy: mamałygę, bryndzę i inne sery, różne ciorby (zupy) i mititei – grilowane kiełbaski. Mamy też możliwość wędrówki szlakiem wokół malowniczych Skał Księżniczki w Górach Rarău. Ich nazwa nawiązuje do pięknej Heleny, żony hospodara mołdawskiego Piotra Raresza, która według tradycji ukrywała się tutaj, kiedy jej mąż został usunięty z tronu i był ścigany przez samozwańczego hospodara Stefana zwanego Szarańczą.
Wspaniałym zakończeniem naszego pobytu był wieczór przy ognisku obok Jastrzębiej Skały, powyżej Pleszy. Pierwsi polscy osadnicy chcieli w skale wydrążyć kościół. Ponoć jednak skała okazała się zbyt miękka. Pozostała tylko dziura, która miała stanowić wejście. Skałę pokrywają liczne płaskorzeźby autorstwa Bolka. To tutaj mając 17 lat wykuł swą pierwsza rzeźbę – twarz Chrystusa. W tej niesamowitej scenerii Bolek czytał swoje wiersze i opowiadał o historii Pleszy i tutejszych Polakach.
Bukowinę warto odwiedzić z kilku powodów. Można pochodzić po górach Rarău, można zwiedzić kolorowe monastyry i kopalnię soli, można odwiedzić rodaków, w tym oczywiście Bolka, a także odpocząć wśród sielskich klimatów pięknych, górskich wsi i na basenach we wsi Kaczyka.
Zbigniew Durczok









One comment
Comments are closed.